Wiadomości astronomiczne z internetu

Ciekawostki i postępy w dziedzinie astronomii
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Zderzające się egzoplanety
2019-02-12
Obecnie istnieje około 2000 potwierdzonych egzoplanet o promieniu mniejszym, niż 3 promienie Ziemi, a pomiary ich gęstości wykazują zadziwiającą różnorodność. Niektóre mają gęstości niższe niż Neptun, który składa się głównie z substancji lotnych (materiałów mniej gęstych niż metal i skała, ale Neptun jest prawie cztery razy większy od Ziemi), podczas gdy inne wydają się mieć gęstości podobne do skał, tak wysokie jak ziemskie lub wyższe. Tak szeroka gama kompozycji może być efektem różnych warunków początkowych w procesie formowania planety, lub tego, że na planecie dzieje się coś dramatycznego, co w miarę ewolucji zmienia jej właściwości początkowe.
W nowym artykule astronomowie z Istituto Nazionale Di Astrofisica (INAF) – Aldo S. Bonomo i Mario Damasso – oraz astrofizyk z CfA – Li Zeng, wraz z dużym zespołem współpracowników ogłaszają, że w układzie egzoplanetarnym Kepler-107 musiała nastąpić gigantyczna kolizja. Chociaż istnieją pewne dowody obserwacyjne dla procesu kolizyjnego w Układzie Słonecznym, jak dotąd nie było jednoznacznego odkrycia popierającego scenariusz zderzeń wśród egzoplanet.
Astronomowie sądzili, że planety o niskiej gęstości, jak olbrzymy – Jowisz, Saturn, Uran i Neptun – powstają w zimnych lodowych i gazowych zewnętrznych obszarach dysków protoplanetarnych młodych gwiazd, natomiast wewnętrzna strefa tworzy planety z pierwiastków skalistych, takich jak krzemiany i żelazo, których cząsteczki mogą przetrwać w cieplejszym środowisku. Dzisiaj obraz ten stał się bardziej skomplikowany, gdy odkryto setki olbrzymich egzoplanet o małej gęstości, orbitujących wokół swoich gwiazd. W przypadku efektów ewolucyjnych uważa się, że na gęstość planety najprawdopodobniej wpływają dwa procesy: utrata masy z atmosfery i/lub powierzchni planety w skutek odparowania, do którego dochodzi przez promieniowanie gwiazdy macierzystej lub olbrzymie zderzenie między planetami.
Spośród czterech znanych egzoplanet w układzie Kepler-107, dwie najbardziej wewnętrzne mają prawie identyczne promienie – odpowiednio 1,536 i 1,597 promienia Ziemi (niepewność każdego z nich wynosi zaledwie 0,2%). Ich okresy również są podobne i wynoszą odpowiednio 3,18 i 4,9 dni, co oznacza, że krążą stosunkowo blisko siebie. Korzystając ze spektrografu HARPS-N zamontowanym na Telescopio Nazionale Galileo w La Palma, zespół określił masy planet, a więc i ich gęstość. Obserwacje są zaskakujące – ich gęstości są bardzo różne: odpowiednio 5,3 i 12,65 g/cm3. Dla porównania, gęstość wody wynosi 1 g/cm3, a Ziemia ma gęstość 5,5 g/cm3. Faktu, że jedna planeta ma gęstość ponad dwukrotnie większą, niż druga, nie daje się łatwo wytłumaczyć efektami promieniowania gwiazdy, które powinny wpłynąć na obydwa te czynniki w ten sam sposób. Co więcej, zewnętrzna planeta jest gęstsza od wewnętrznej. Astronomowie twierdzą, że zamiast tego, olbrzymie uderzenie w jedną z planet, Kepler-107c (gęstsza planeta), pozbawiło ją części początkowego krzemianowego płaszcza, pozostawiając ją zdominowaną przez gęste żelazne jądro. Wspierają tę hipotezę obliczeniami teoretycznymi.
Li Zeng zauważa: „To jeden z wielu interesujących układów pozasłonecznych, które odkrył i scharakteryzował teleskop Keplera. Odkrycie to potwierdziło wcześniejsze prace teoretyczne sugerujące, że olbrzymie zderzenie pomiędzy planetami odegrało rolę podczas formowania planet. Oczekuje się, że znajdzie więcej takich przykładów.”
Jeżeli w układach planetarnych często występują katastrofalne zakłócenia, astronomowie przewidują znalezienie wiele innych przykładów, takich jak Kepler-107, ponieważ coraz dokładniej określane są gęstości egzoplanet.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej:
Colliding Exoplanets
Źródło: CfA
Na zdjęciu: Klatka z symulacji szybkiego zderzenie czołowego pomiędzy dwiema planetami o masie Ziemi. Źródło: Zoe Leinhardt i Thomas Denman, University of Bristol
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zd ... gzoplanety
Załączniki
Zderzające się egzoplanety.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Naukowcy badają, czy Wszechświat może być hologramem
2019-02-12
Brzmi nieprawdopodobnie, ale to całkiem poważnie rozważana hipoteza. Fizycy z Wielkiej Brytanii, Kanady i Włoch donoszą o znalezieniu dowodów obserwacyjnych potwierdzających nie nową już teorię, według której cały znany nam kosmos może być wielkim i złożonym hologramem. Wnioski te oparte są na badaniach nieregularności w “poświacie” Wielkiego Wybuchu, czyli mikrofalowym promieniowaniu tła.
Naukowcy uważają, że znaleziono mocne dowody na rzecz koncepcji holograficznej Wszechświata. Co więcej - są one nie mniej przekonujące niż bardziej tradycyjne wyjaśnienie istnienia nieregularności w promieniowaniu tła na gruncie teorii kosmicznej inflacji.
Tak zwany Wszechświat holograficzny, zasugerowany po raz pierwszy jeszcze w latach 90, to model, w którym wszystkie informacje tworzące naszą trójwymiarową rzeczywistość (w tym także czas) są zawarte na pewnej powierzchni dwuwymiarowej. Professor Kostas Skenderis z Southampton wyjaśnia to tak: wszystko, co widzimy, czujemy i słyszymy w trzech wymiarach, łącznie z postrzeganiem upływu czasu - cała ta struktura informacyjna - w rzeczywistości pochodzi z płaskiego, dwuwymiarowego pola. Podobnie jak w klasycznym hologramie, gdzie każdy trójwymiarowy obraz jest kodowany na dwuwymiarowej powierzchni, na przykład na hologramowej na karcie kredytowej.
Dotyczy to dosłownie całego Wszechświata. To trochę jak oglądanie filmu trójwymiarowego w kinie - widzimy tam obrazy posiadające wysokość, szerokość i głębokość, ale w rzeczywistości wszystko to zawarte jest na płaskim, dwuwymiarowym ekranie.
W ostatnich latach rosnące wciąż możliwości obserwacyjne pozwoliły naukowcom na uzyskanie dostępu do niemożliwych wcześniej do obserwacji danych tworzących tak zwany biały szum mikrofalowy - pozostałość po odległym Wielkim Wybuchu, który zapoczątkował rozszerzanie się Wszechświata. Korzystając z tych informacji zespół fizyków zdołał przeprowadzić złożone porównania pomiędzy pewnymi cechami zawartymi w tych danych i wynikami teoretycznymi dla kwantowej teorii pola. Okazało się, że niektóre z najprostszych teorii pól kwantowych mogą wyjaśniać niemal wszystkie rzeczywiste, kosmologiczne obserwacje wczesnego Wszechświata. "Holografia to ogromny krok naprzód w sposobie naszego myślenia o strukturze i powstaniu Wszechświata” - podsumowuje Profesor Skenderis.
Dlaczego jednak naukowcy tak bardzo interesują się dość egzotyczną przecież koncepcją Wszechświata holograficznego? Wynika to po części z naszego problemu ze zgrabnym połączeniem w jedną teorię mechaniki kwantowej i Teorii Względności Einsteina. Podczas gdy ta druga bardzo dobrze wyjaśnia niemal wszystko to, co widzimy we Wszechświecie w dużej skali, przestaje pracować dobrze, gdy zniżamy się do niewielkich rozmiarów i gdy chcemy badać jego pochodzenie i powstanie właśnie na poziomie kwantowym. Naukowcy pracują więc od dziesięcioleci nad właściwym - także z matematycznego punktu widzenia - połączeniu teorii grawitacji z teorią kwantową. Niektórzy uważają, że koncepcja holograficznego Wszechświata ma pod tym względem spory potencjał. Może także wyjaśniać, jak powstają czas i przestrzeń.
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Physical Review Letters.
Czytaj więcej:
• Oryginalna publikacja: Niayesh Afshordi, Elizabeth Gould, Kostas Skenderis, Constraining holographic cosmology using Planck data (Phys. Rev. 2017)
• Oryginalny artykuł
• Kostas Skenderis - Our Universe as a Hologram (YouTube)

Źródło: The Space Academy
Grafika: The Space Academy
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/na ... logramem-0
Załączniki
Naukowcy badają, czy Wszechświat może być hologramem.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Mars One ogłasza upadłość
2019-02-12
Firma Mars One Ventures AG, odpowiedzialna za organizację projektu Mars One zbankrutowała. Informacje ze szwajcarskiego sądu, upublicznione za pośrednictwem for internetowych została później potwierdzona przez samego założyciela fundacji Basa Lansdorpa.
Mars One to prywatne przedsięwzięcie, które obiecywało utworzenie stałej kolonii na Marsie, wysyłając tam osoby w podróż w jedną stronę. W 2012 roku firma zapowiedziała, że pierwsi ludzie postawią stopę na Czerwonej Planecie w ramach ich projektu już w 2023 roku, później data ta była opóźniana do lat 30.
Firma swój model finansowania miała opierać na sprzedaży praw do transmisji misji. Od samego początku inicjatywa była krytykowana przez przemysł kosmiczny. Eksperci zarzucali fundacji, że zaniża koszty takiej misji, a przede wszystkim skupia się jedynie na wyborze przyszłych osadników, natomiast niewiele działa w kierunku przygotowania i budowy infrastruktury, która miałaby umożliwić taką misję.
Mars One zamówiła co prawda u firm SSTL i Lockheed Martin prace nad koncepcją orbitera komunikacyjnego i łazika, jednak po wstępnych opracowaniach firmy te nie dostały już dalszego dofinansowania.
Upadłość dotyczy komercyjnej odnogi przedsięwzięcia, jednak sam założyciel projektu nie chce komentować na razie działalności fundacji Mars One, która oficjalnie odpowiada za realizację pomysłu. W komunikacie prasowym opublikowanym 11 lutego na stronie fundacji możemy przeczytać, że fundacja będzie nadal kontynuować prace związane z projektem i szukać rozwiązania zaistniałej sytuacji.
Źródło: SpaceNews/MarsOne
Więcej informacji:
• komunikat prasowy fundacji Mars One
• najważniejsze informacje nt. bankructwa (SpaceNews)

Na zdjęciu: Jedna z niewielu grafik przedstawiających koncepcję kolonii marsjańskiej Mars One. Źródło: Mars One.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ma ... a-upadlosc
Załączniki
Mars One ogłasza upadłość.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Chwytak studentów z Wrocławia gotowy do testów w warunkach mikrograwitacji
2019-02-12
Studenci z Politechniki Wrocławskiej zakończyli prace nad innowacyjnym chwytakiem, którego działanie chcą sprawdzić w warunkach mikrograwitacji i próżni. W marcu zbudowane przez nich urządzenie zostanie wystrzelone na wysokość 80 km na pokładzie rakiety REXUS.
Program REXUS/BEXUS, do którego został zakwalifikowany projekt wrocławskich studentów, realizowany jest m.in. przez Europejską Agencją Kosmiczną. Zakłada on wyposażenie rakiety kosmicznej lub gondoli balonu w aparatury badawcze przygotowane przez wybrane studenckie zespoły z całej Europy - poinformował w wtorek PAP Michał Ciepielski z biura prasowego Politechniki Wrocławskiej.
Dzięki temu urządzenia te będą mogły być testowane na wysokościach około 30 km (w przypadku balonu) i ponad 80 km nad ziemią (w przypadku rakiety).
Projekt studentów Politechniki Wrocławskiej o nazwie TRACZ (Testing Robotic Application For Cathing in Zero-G) ma sprawdzić czy możliwe jest wykorzystanie chwytaka typu jamming gripper w mikrograwitacji i próżni. Chwytak jest dużo bardziej uniwersalny niż tradycyjne chwytaki. Napompowany dostosowuje bowiem swój kształt do przedmiotu, który ma być podniesiony. Składa się z membrany wypełnionej granulatem działającej na zasadzie manipulacji różnicą ciśnień. Po wyssaniu powietrza granulat twardnieje, membrana zacieśnia się na przedmiocie, dzięki temu można go przenieść.
„Studenci wypełnili membranę kawą, która – jak się okazało – w tego typu konstrukcjach sprawdza się najlepiej. Średnica urządzenia wynosi 348 mm, a jego wysokość to 270 mm. Dodatkowo wokół chwytaka zamontowane zostały jeszcze specjalne łączenia, które mają tłumić wibracje” – tłumaczył Ciepielski.
W trakcie prac studenci sprawdzali swoje urządzenie m.in. w komorze próżniowej. Musieli także sprostać testom przygotowanym przez Europejską Agencję Kosmiczną. Postęp prac studentów regularnie oceniali specjaliści z ESA. Doradzali też młodym konstruktorom, gdy pojawiały się jakieś problemy.
Jak podkreślił Aleksander Gorgolewski, student Wydziału Mechaniczno-Energetycznego PWr i członek zespołu projektowego „Space is More” studentom zorganizowano m.in. dwutygodniowy wyjazd, w trakcie którego mogli się uczyć od ponad dwudziestu specjalistów z różnych dziedzin. „Chociaż jesteśmy jeszcze studentami, to jednak mamy już ogromną wiedzę, której w żaden inny sposób nie bylibyśmy w stanie zdobyć” - powiedział Gorgolewski cytowany w przesłanym komunikacie.
Ciepielski poinformował, że chwytak został już przewieziony do jednego z ośrodków Niemieckiej Agencji Kosmicznej, gdzie przeprowadzane będą testy balansu członu rakiety. Swoje urządzenie studenci zobaczą dopiero w marcu w kosmodromie Esrange Space Center w szwedzkiej Kirunie. To właśnie stamtąd wystrzelone zostaną rakiety w ramach programu REXUS. Tzw. „kampania lotna”, na którą składają się przygotowania i starty, potrwa od 4 do 15 marca.
Realizację projektu wrocławskich studentów umożliwiło m.in. dofinansowanie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach grantu „Najlepsi z najlepszych 2.0” oraz pomoc sponsorów. (PAP)
autor: Agata Tomczyńska
ato/ ekr/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... grawitacji
Załączniki
Chwytak studentów z Wrocławia gotowy do testów w warunkach mikrograwitacji.jpg
Chwytak studentów z Wrocławia gotowy do testów w warunkach mikrograwitacji2.jpg
Chwytak studentów z Wrocławia gotowy do testów w warunkach mikrograwitacji3.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Polski Kret ma dziś stanąć na powierzchni Marsa

2019-02-12

Dziś ważny dzień misji, ale jeszcze nie najważniejszy. Praca polskiego Kreta rozpocznie się kilka dni po ustawieniu instrumentu na powierzchni Czerwonej Planety, po sprawdzeniu stanu całej aparatury - mówi RMF FM dr Jerzy Grygorczuk z firmy Astronika, która zbudowała urządzenie do wbijania się w marsjański grunt. Operację przeniesienia sondy termicznej HP3 z Kretem na pokładzie zaplanowano na dziś rano czasu kalifornijskiego, około 19:30 czasu polskiego. NASA opublikowała dziś zdjęcie manipulatora sondy InSight, który złapał już uchwyt instrumentu HP3 i przygotowuje się do wykonania manewru. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim dr Grygorczuk tłumaczy, co nastąpi potem.


Grzegorz Jasiński: Panie doktorze, dziś bardzo ważny etap misji...
Dr Jerzy Grygorczuk: Tak, bardzo ważny, ale jeszcze nie ten najważniejszy. Dolecieliśmy już do Marsa, to była pierwsza, bardzo długa część podróży. Szczęśliwie wylądowano i tam już znajduje się nasze urządzenie. Natomiast dzisiaj nastąpi kolejny etap. Po tych milionach kilometrów teraz odbędziemy drogę tylko około 3 metrów, z pokładu lądownika na grunt Marsa.
Proszę powiedzieć, jak to dokładnie będzie się odbywało...
Na pokładzie lądownika zamontowany jest taki robot, manipulator, który ma specjalny uchwyt i do tego są interfejsy na każdym urządzeniu, które on przemieszcza z pokładu lądownika na grunt. Wcześniej to zostało dokonane z sejsmometrem a dzisiaj uchwyci za specjalny uchwyt właśnie nasze urządzenie i postawi na wcześniej wyznaczonym miejscu na powierzchni Marsa.
O której godzinie to jest planowane?
To jest planowane rano czasu kalifornijskiego. Czyli według naszego czasu, wieczorem...
Państwo bardzo długo czekaliście na ten moment. Trochę nawet dłużej, niż pierwotnie planowano, bo nieco dłużej trwało rozstawianie sejsmometru. Czy wiadomo, dlaczego to trwało dłużej? Czy to może mieć znaczenie dla procedury ustawiania sondy termicznej i Kreta?
Rzeczywiście procedura z sejsmometrem się mocno przeciągnęła. Po pierwsze, wylądowano nie na takim gruncie, na jakim się spodziewano. Mianowicie wybrano taką płaszczyznę Elysium Planitia, która jest pochodzenia wulkanicznego i charakteryzuje się odpowiednią twardością gruntu. Ten grunt jest wystarczająco sypki, żeby Kret się wbił, ale równocześnie miał być dostatecznie twardy, aby sejsmometr mógł dokonać swoich pomiarów. Okazało się jednak, że choć wylądowaliśmy na tej płaszczyźnie, to jednak w takim małym kraterze po meteorycie. On ma wielkość około 30 metrów i jest do głębokości mniej więcej 3 metrów zasypany piachem. Czyli my nie jesteśmy na takim typowym gruncie marsjańskim, tylko w piaskownicy. To dla wbijania Kreta może być bardzo fortunne, natomiast dla sejsmometru już nie.
Kiedy nastąpi ten najważniejszy dla państwa moment, kiedy urządzenie - jeśli wszystko zostanie poprawnie ustawione - zacznie pracować, zacznie się wbijać?
My jesteśmy bardzo optymistyczni, że ten system nas dziś posadowi na powierzchni. On był już podczas tych operacji na Marsie wielokrotnie sprawdzony i dotychczas nie zawiódł. Natomiast między chwilą, kiedy dotkniemy powierzchni Marsa, a rzeczywistym wbijaniem potrzeba jeszcze kilku dni czasu. Chodzi o to, by wszystkie systemy sprawdzić już na powierzchni, by to ustawienie było potwierdzone. Żeby na przykład nie było wątpliwości, że może byłoby lepiej ustawić się pół metra dalej lub bliżej, że w innym miejscu może byłaby lepsza pozycja do wbijania. Bo wtedy ten system robotyczny mógłby jeszcze tego dokonać. Tam się działa bardzo ostrożnie. Mogę dodać, dlaczego z tym sejsmometrem tak długo to trwało. Nie tylko z tego powodu, że on wylądował na znacznie bardziej miękkim gruncie. Aż około 10 dni - nawet nie wyobrażałem sobie, że to możliwe - trwała akcja związana z odpowiednim ułożeniem kabla łączącego sejsmometr z pokładem lądownika. Według Amerykanów ten kabel był za bardzo napięty i mógł przenosić drgania z lądownika na czuły sejsmometr. To jest niedopuszczalne. Chciano go ułożyć w sposób bardziej swobodny, ale też nie na tyle, by był wrażliwy na tamtejsze wiatry, na burze, które są na Marsie. Tylko bardzo specjalne rozłożenie tego kabla było najlepsze i to małymi kroczkami robiono przez 10 dni. Także z tego powodu, że sygnał długo leci z Marsa na Ziemię i z powrotem.
Ile to jest w tej chwili?
To są minuty, nie godziny, ale mimo wszystko to trwa. Tym bardziej, że przesłany obraz musi być potem analizowany na jakimś spotkaniu, bo wiele osób chce o tym decydować. Potem dopiero jest sygnał zwrotny, żeby coś w tym i w tym miejscu poprawić. Dlatego w tym przypadku wszystko tak długo trwało.
Czy w przypadku sondy termicznej i Kreta też będzie kabel, który będzie się musiał dobrze ułożyć?
Na pewno będzie kabel, bo my będziemy cały czas połączeni z pokładem, z zasilaniem i systemem kontroli tego naszego wbijania. Natomiast w naszym przypadku ułożenie tego kabla nie ma większego znaczenia i nie sądzę, żeby ta sytuacja się powtórzyła.
Czy jest już wybrane konkretne miejsce, gdzie sonda zostanie postawiona? Czy będzie to dokładnie oglądane jeszcze podczas samego manewru?
Ja jestem dość dobrze informowany, codziennie praktycznie przychodzą do mnie informacje o tym, co się dzieje, natomiast jeszcze nie widziałem zdjęcia z takim punktem. Bardzo możliwe, że już zdecydowano, które to miejsce, ale kamera z wysięgnika jeszcze je dokładnie sprawdzi.
Wiadomo było, że niekorzystne byłoby postawienie Kreta na jakimś kamyku, w miejscu gdzie trudno byłoby zacząć się wbijać. Ponieważ stoimy w piaskownicy wydaje się, że tego ryzyka nie ma...
Na powierzchni tam nie widać większych kamieni, natomiast nie wiemy, co jest pod spodem. Prawdopodobieństwo kamieni jest tam bardzo małe skoro ten piach został tam, do tego krateru, nawiany. Natomiast grubość tego piachu jest oceniana na około 3 metrów, my zaś mamy za zadanie wbić się na około 5 metrów. Problem zacznie się prawdopodobnie, gdy pokonamy już granicę 3 metrów i natrafimy na inną strukturę gruntu.
Rozmowa Grzegorza Jasińskiego - część 2
Proszę powiedzieć, jak to się będzie odbywało. Najpierw centrum kontroli misji i państwo dostaniecie informacje o stanie urządzenia, po sprawdzeniu stanu instrumentów, a potem ktoś podejmie decyzję: kopać.
Tak, taka komenda zostanie wydana. Jednak zanim zaczniemy się wbijać samodzielnie, przez pierwsze 20 centymetrów zagłębiania musimy otrzymać wsparcie. To tak zwany Support System, który zbudowali Niemcy. Kret sam by nie ustał pionowo na tym gruncie, tak jak rakieta jest na wyrzutni, tak Kret jest w specjalnej prowadnicy. Dzięki tej prowadnicy, dzięki odpowiedniemu elastycznemu zaciśnięciu, dzięki odpowiednio dużej masie tego Support Systemu, jest możliwe rozpoczęcie wbijania. Natomiast, jeśli wbijemy się już na około 20 centymetrów, to wtedy wszystko zależy od nas i od zasilania, jakie otrzymamy z pokładu.
To zasilanie nie jest bardzo mocne i dlatego potrzeba tej przemyślności państwa konstrukcji, żeby można było się wbijać wykorzystując stosunkowo niewielką moc. Jak to dokładnie będzie? Rozumiem, że silniczek będzie napinał, naciągał sprężynę, a potem ona będzie zwalniana i będzie dochodziło do uderzenia...
Dokładnie tak jest. Z tą mocą to też jest prawda. My tam otrzymaliśmy maksymalnie 2 waty, ale praktycznie, żeby system poprawnie działał potrzebujemy poniżej 1 wata. To zostało potwierdzone podczas rozlicznych testów. Jak sprężyna będzie już zwolniona, to następuje uderzenie. Młotek leci w kierunku uderzenia, uderza w obudowę, która się wbija. Tam jest jeszcze cała reszta, ten silnik i inne urządzenia, które są zamocowane na tak zwanej przeciwmasie. Jeden koniec sprężyny jest na młotku, drugi na przeciwmasie. Nie tylko młotek zacznie uderzać, ale i ta przeciwmasa nabierze przyspieszenia w odwrotną stronę, w górę. Ale tam ona jest amortyzowana sprężyną i ona nie powinna dać efektu wyrzucania tego Kreta z powrotem, w kierunku powierzchni. Ten efekt zostanie stłumiony i w praktyce będą się liczyły tylko uderzenia młotka w kierunku wbijania.
To wbijanie na głębokość 5 metrów, która jest celem misji, będzie się odbywało etapami. Istotne będzie też mierzenie temperatury na poszczególnych etapach. Z tego, co czytałem, to będzie prowadzone po pół metra...
Tak, to będzie 10 odcinków półmetrowych. Można byłoby sobie wyobrazić inną sekwencję, ale chodzi też o to, by ten Kret się zatrzymał, żeby to ciepło, które on emituje, bo przecież tam pracuje silnik, mogło się rozproszyć. I w takiej wyrównanej temperaturze, kiedy istotne będą już tylko sygnały cieplne z wnętrza Marsa, będą dokonywane pomiary.
Jak długo cała procedura będzie trwała?
To będą pojedyncze tygodnie. Na pewno nie kilka dni, ale pojedyncze tygodnie, sądzę, że poniżej miesiąca. O takich planach słyszałem, ale to może się zmieniać z dnia na dzień, choćby w zależności od tego, jakie pomiary zostaną uzyskane na kolejnych głębokościach. Naukowcy mogą zażyczyć sobie dodatkowych pomiarów, albo wybrać jeszcze jakąś inną opcję.
Sejsmometr będzie obserwował, co się podczas tego wbijania dzieje, na ile jego wskazania będą istotne dla wiedzy o prawidłowości działania państwa urządzenia?
Sejsmometr może tylko rejestrować, prowadzić detekcję. Gdyby były jakieś wątpliwości, czy nasze urządzenie działało, sądzę, że sejsmometr dostarczy dowody, że działało. Bo będą cykliczne, rytmiczne uderzenia, które on zarejestruje. Dla naszej informacji, na jaką głębokość się wbijemy, nie potrzebujemy wskazań sejsmometru, ponieważ my wciągamy taką taśmę, na której są sensory, ale też są znaczniki głębokości. Będziemy precyzyjnie wiedzieli, gdzie jesteśmy. A co do sejsmometru, to może pokazać się taki efekt, że dalej się nie zagłębiamy, a on rejestruje uderzenia. To by znaczyło, że dotarliśmy do jakiegoś kamienia, czy znacznie twardszej warstwy, przez którą nie możemy się przebić
A czy jest jeszcze jakiś inny sposób ustalenia, na jakiej głębokości Kret się znajduje, poza wysuwająca się taśmą?
Tak, tam będą mierzone dwa parametry. Po pierwsze, znaczniki na wysuwającej się taśmie, które z dokładnością do centymetra czy dwóch pokażą, jak głęboko została wciągnięta i gdzie znajduje się Kret. Na pokładzie jest też tak zwany inklinometr, który rejestruje pochylenie Kreta. Gdybyśmy rykoszetem się od jakiegoś kamienia odbijali i zmienili kierunek wbijania, to będzie uwzględnione, że nie wbijamy się pionowo lecz pod kątem.
Jak rozumiem, to wartości samego eksperymentu nie przekreśli, tylko zmniejszy ostateczną głębokość, na jaką będzie się można wbić?
Wartość eksperymentu trochę może obniżyć. To jednak ważne, byśmy wiedzieli, że ten Kret nie znajduje się na 5 metrach, tylko na 4,5, albo na 4 metrach, z tego powodu, że on od jakiegoś momentu skośnie się wbijał. To dobrze byłoby wiedzieć.
Dziękuję bardzo za wizytę w naszym studiu i... trzymamy kciuki.
Przydadzą się, dziękuję...
Autor:
Grzegorz Jasiński
Opracowanie:
Magdalena Partyła



https://www.rmf24.pl/nauka/news-polski- ... Id,2832382
Załączniki
Polski Kret ma dziś stanąć na powierzchni Marsa.jpg
Polski Kret ma dziś stanąć na powierzchni Marsa2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Raj zmienił się w piekło. Czegoś takiego na Hawajach jeszcze nie było. Spadł pierwszy w historii śnieg
2019-02-12
Turyści na Hawajach zamiast wylegiwać się na plaży w promieniach Słońca zmuszeni są oczekiwać w hotelach na poprawę pogody, która szaleje, jak nigdy. Rajskie wyspy smagane są huraganowym wiatrem, w dodatku spadł pierwszy śnieg w spisanej historii.
Meteorolodzy przecierają oczy ze zdumienia. Nad środkowym i północnym Pacyfikiem spotkały się aż cztery układy niskiego ciśnienia, które wspólnymi siłami z dalekiej północy sprowadziły nad zwykle bardzo ciepłe Hawaje, nadzwyczaj zimne powietrze.
Zbliżające się centrum jednego z niżów spowodowało gigantyczny spadek ciśnienia i gwałtowne nasilenie się wiatru, który spiętrzył fale sztormowe. W Zatoce Waimea, u północnych wybrzeży wyspy Oahu, fale miały wysokość aż 18 metrów, przy porywach wiatru do 110 km/h.
Surferzy, którzy uwielbiają skakać po falach sztormowych na swych deskach, tym razem musieli się obejść smakiem, ponieważ wiało zbyt mocno. Ratownicy zdecydowali się zamknąć wszystkie plaże dla turystów i wywiesić czerwone flagi oznaczające całkowity zakaz wchodzenia do wody.
O wiele mocniej wiało w wyższych partiach Hawajów, gdzie na szczycie Mauna Kea odnotowano najpotężniejszy wiatr w spisanej historii prowadzenia pomiarów meteorologicznych. Jego średnia prędkość dochodziła do 200 km/h, jednak pojedyncze porywy nawet do 305 km/h. Tak mocno wieje zwykle podczas tropikalnego huraganu najwyższej, piątej kategorii.
Na szczęście huraganowe podmuchy nie spowodowały żadnych poważniejszych szkód, ponieważ na szczycie wulkanu położone jest słynne obserwatorium astronomiczne, którego budynki są zbudowane tak, aby były odporne nawet na najbardziej skrajne oblicza aury.
Nie tylko nadzwyczaj silny wiatr zaskoczył meteorologów. Po nagłym spadku temperatury w okolice zera, zaczął prószyć śnieg. Chociaż szczyty wulkanów Mauna Kea i Mauna Loa są jednymi miejscami na Hawajach, gdzie zimą można spotkać śnieg, to jednak tym razem izoterma zera stopni obniżyła się tam bardzo, że zabieliło się w Parku Narodowym Wulkanów Hawaiʻi.
Nigdy wcześniej nie obserwowano tam opadów śniegu, nigdy też tamtejsze wulkany nie zostały okryte białym puchem, a przecież park oficjalnie otwarto w 1916 roku. Po informacjach podanych przez lokalne media, wielu mieszkańców i turystów wybrało się tam, aby na własne oczy zobaczyć ten fenomen, który może się już nie powtórzyć.
Niestety, skutki niepogody są tragiczne. We wzburzonym morzu na wysokości wyspy Maui utonął 66-letni turysta z Kalifornii. Jedna osoba została też poważnie ranna, gdy linia energetyczna zerwana przez złamaną przez wichurę gałąź, upadła na jej samochód.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Hawaii News.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/201 ... rii-snieg/

Załączniki
Raj zmienił się w piekło. Czegoś takiego na Hawajach jeszcze nie było. Spadł pierwszy w historii śnieg.jpg
Raj zmienił się w piekło. Czegoś takiego na Hawajach jeszcze nie było. Spadł pierwszy w historii śnieg2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Sondy Van Allena rozpoczynają ostatnią fazę swojej misji
2019-02-12. Radek Kosarzycki

Dwie niezwykle wytrzymałe sondy NASA krążące wokół Ziemi przez ostatnie sześć i pół roku, przelatują regularnie przez niebezpieczne obszary naładowanych cząstek wokół naszej planety, tzw. pasy radiacyjne Van Allena. Dwie sondy Van Allena, wyniesione w przestrzeń kosmiczną w sierpniu 2012 roku potwierdziły naukowe teorie i odsłoniły przed nami nowe struktury i procesy zachodzące w tych dynamicznych regionach. Teraz zaczynają nową i ostatnią fazę swojej misji.
12 lutego 2019 roku jedna z dwóch sond Van Allena rozpoczęła serię manewrów obniżania orbity, w ramach której obniży najniższy punkt swojej orbity, tzw. perygeum o niecałe 300 kilometrów. Dzięki temu sonda obniży wysokość perygeum z około 600 kilometrów do 300 kilometrów – to zmiana która umożliwi sondzie ponowne wejście w ziemską atmosferę za około 15 lat.
“Aby sondy Van Allena mogły w sposób kontrolowany wejść w ziemską atmosferę w rozsądnym czasie, musimy obniżyć perygeum ich orbity” mówi Nelli Mosavi, menedżerka projektu sond Van Allena z JHUAPL w Laurel w stanie Maryland. “Na nowej wysokości opór aerodynamiczny wyhamuje satelity i z czasem spłoną one w górnych warstwach atmosfery. Naszą misją jest uzyskanie rewelacyjnych danych naukowych oraz zapewnienie, że nie zostawimy na orbicie okołoziemskiej żadnych nowych śmieci kosmicznych, tak aby przyszłe pokolenia także miały możliwość bezpiecznego badania przestrzeni kosmicznej”.
Druga z pary sond podąży śladami pierwszej w marcu i także będzie prowadzona przez operatorów misji z APL, którzy zaprojektowali i zbudowali satelity.
Sondy Van Allena spędzają większość swojej orbity w pasach radiacyjnych Ziemi: przypominających donuta pasmach energetycznych cząstek – protonów i elektronów – uwięzionych w polu magnetycznym Ziemi. Te szybko poruszające się cząstki odpowiadają za promieniowanie, które może zakłócać pracę elektroniki satelitów a także może stanowić zagrożenie dla astronautów przelatujących przez nie podczas podróży międzyplanetarnych. Kształt, rozmiary i intensywność pasów radiacyjnych zmieniają się w reakcji na aktywność słoneczną, przez co przewidywanie ich stanu jest dość trudne.
Pierwotnie zaplanowane na dwuletnią misję – w oparciu o przewidywania, że żadna sonda nie wytrzyma dłużej w pasach radiacyjnych te dzielne sondy działają bez żadnych awarii od 2012 roku i wciąż dostarczają przełomowych odkryć dotyczących Pasów Van Allena.
“Misja sond Van Allena wykonała fantastyczną robotę charakteryzując pasy radiacyjne i dostarczając nam kompleksowych informacji niezbędnych do określenia co się w nich dzieje” mówi David Sibeck z Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland. “Już samo przetrwanie tych sond i ich instrumentów, bez żadnej awarii, przez te wszystkie lata jest niesamowitym osiągnięciem”.
Każda sonda będzie przesuwana na nową, niższą orbitę, której perygeum wyniesie 300 kilometrów nad powierzchnią Ziemi za pomocą serii pięciu uruchomień silnika każdorazowo na dwie godziny. Ponieważ sondy Van Allena rotują w przestrzeni, daty tych uruchomień będą wybierane bardzo ostrożnie. Niezbędna geometria pojawia się jedynie dwa razy w roku: dla sondy B okres ten przypada na 12-22 lutego tego roku, a dla sondy A jest to 11-22 marca.
Uruchomienie silników za każdym razem będzie kosztowało około 2 kilogramów materiałów pędnych. Na sondzie pozostanie wystarczająco dużo paliwa, aby mogła nadal utrzymywać panele słoneczne skierowane na Słońce przez jeszcze jeden rok.
“Będziemy kontynuowali zbieranie nowych danych naukowych na nowej orbicie aż do wyczerpania zapasów paliwa. W pewnym momencie nie będziemy już mogli utrzymywać paneli słonecznych skierowanych na Słońce” mówi Mosavi.
W ciągu ostatniego roku działania, sondy Van Allena będą nadal zbierały dane o dynamicznych pasach radiacyjnych Ziemi. A w trakcie nowych, niższych przelotów przez ziemską atmosferę będziemy w stanie sprawdzić jak tlen w górnych warstwach atmosfery może degradować instrumenty satelity – to informacje, które w przyszłości pozwolą inżynierom projektować bardziej odporne satelity.
“Sonda i jej instrumenty dostarczyły nam niesamowitych informacji o działaniu sond w środowisku silnego promieniowania” mówi Mosavi. “Każdy członek zespołu misji odczuwa dumę z naszych osiągnięć i odkryć naukowych – nawet teraz kiedy zaczynamy sprowadzać sondy z powrotem w ziemską atmosferę”.
Źródło: Goddard Space Flight Center
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/12/s ... jej-misji/
Załączniki
Sondy Van Allena rozpoczynają ostatnią fazę swojej misji.jpg
Sondy Van Allena rozpoczynają ostatnią fazę swojej misji2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Teleskop JCMT odkrywa rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od tych na Słońcu
2019-02-12. Radek Kosarzycki

Znajdujący się na Hawajach teleskop JCMT (James Clerk Maxwell Telescope) odkrył rozbłysk gwiezdny 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków obserwowanych na Słońcu, historyczne odkrycie, które może pomóc nam odpowiedzieć na wiekowe już pytania o pochodzenie naszego Słońca i planet i mówiąc nam wiele o tym jak powstały te ciała niebieskie.
“Odkrycie tej skali mogło się zdarzyć tylko na Hawajach” powiedział dr Steve Mairs, astronom i główny badacz zespołu, który odkrył rozbłysk. “Za pomocą JCMT badamy narodziny pobliskich gwiazd próbując zrozumieć przy tym historię naszego własnego układu planetarnego. Obserwowanie rozbłysków wokół najmłodszych gwiazd stanowi dla nas nowe terytorium i przynosi nam istotne informacje o warunkach fizycznych panujących w tych układach. To jeden ze sposobów, w jaki staramy się odpowiadać na najstarsze pytania dotyczące przestrzeni, czasu i otaczającego nas wszechświata”.
Zespół JCMT Transient Survey zarejestrował 1500-letni rozbłysk za pomocą najnowocześniejszych instrumentów radiowych wysokich częstotliwości oraz wyrafinowanych technik analizy zdjęć. Zidentyfikowane przez astronoma dr Steve’a Mairsa, oryginalne dane zostały zebrane za pomocą przechłodzonej kamery JCMT o nazwie “SCUBA-2”, która utrzymywana jest w temperaturze -273.05 stopni Celsjusza.
Naukowcy uważają, że rozbłysk został spowodowany przez zakłócenie intensywnego pola magnetycznego aktywnie dostarczającego materię do młodej, rosnącej gwiazdy zagarniającej masę ze swojego bezpośredniego otoczenia. Zdarzenie miało miejsce w jednym z najbliższych obszarów gwiazdotwórczych, w Mgławicy Oriona. Całe zdarzenie trwało zaledwie kilka godzin.
Umieszczony w pobliżu szczytu Maunakea, JCMT jest największym i jedynym teleskopem na półkuli północnej zdolnym do odkrycia takiego zjawiska. Obserwacje rozbłysku gwiezdnego stanowiło element miesięcznego programu śledzenia prowadzonego przez badaczy z całego świata, którzy wykorzystują JCMT do obserwowania niemal 1000 pobliskich gwiazd na najwcześniejszych etapach ich życia.
Źródło: JCMT
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.3847/1538-4357/aaf3b1
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/12/t ... na-sloncu/
Załączniki
Teleskop JCMT odkrywa rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od tych na Słońcu.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Czy pod powierzchnią Marsa wciąż zachodzą procesy wulkaniczne?
2019-02-12. Radek Kosarzycki

Artykuł naukowy opublikowany w ubiegłym roku w periodyku Science wskazywał istnienie wody w stanie ciekłym pod powierzchnią południowej czapy polarnej Marsa. Teraz, w nowym artykule opublikowanym w periodyku naukowym Geophysical Research Letters naukowcy dowodzą, że musi istnieć podpowierzchniowe źródło ciepła, aby woda w stanie ciekłym mogła istnieć pod czapą polarną na Marsie.
W swoim artykule naukowcy nie zajmują się tym czy faktycznie woda w stanie ciekłym istnieje czy nie. Zamiast tego autorzy wskazują, że aktywność magmowa – powstanie komory magmowej w ciągu ostatnich kilkuset tysięcy lat – musiała wystąpić pod powierzchnią Marsa, aby było wystarczająco dużo ciepła, aby pod półtora kilometrowej grubości czapą polarną wystąpiła woda w stanie ciekłym. Z drugiej strony, autorzy artykułu twierdzą, że jeżeli na Marsie nie wystąpiła podpowierzchniowa aktywność magmowa, to prawdopodobnie pod powierzchnią Marsa jednak nie ma wody w stanie ciekłym.
“Różni ludzie mogą wyciągnąć z tego różne wnioski i naprawdę jesteśmy szczerze zainteresowani jak na nasz artykuł zareaguje społeczność naukowa” mówi Michael Sori z Luar and Planetary Laboratory na University of Arizona oraz współautor nowego artykułu.
Potencjalna obecność niedawnej podpowierzchniowej aktywności magmowej na Marsie wskazywałaby na to, że Mars jest aktywną planetą pod względem geologicznym. Ten fakt pozwoliłby naukowcom lepiej zrozumieć ewolucję planet w czasie.
Nowe badania przeprowadzono, aby popchnąć do przodu debatę dotyczącą możliwości istnienia obecnie wody w stanie ciekłym na Marsie. Obecność wody w stanie ciekłym na Czerwonej Planecie ma także istotne znaczenie dla szans odkrycia życia poza Ziemią, a sama woda może także stanowić źródło wody dla przyszłych misji załogowych badających sąsiadującą z nami planetę.
“Uważamy, że jeżeli na Marsie istnieje jakieś życie, prawdopodobnie musi być chronione pod powierzchnią przed promieniowaniem” mówi Ali Bramson, badacz na LPI i współautor opracowania. “Jeżeli na Marsie wciąż aktywne są procesy magmowe, może występowały one powszechnie w niedawnej przeszłości i mogły odpowiadać za podstawowe topnienie. To z kolei mogło przyczyniać się do powstania środowiska przyjaznego ciekłej wodzie, a tym samym powstaniu życia”.
***
Mar posiada dwie gigantyczne pokrywy lodowe na swoich biegunach. Każda z nich ma kilka kilometrów grubości. Na Ziemi powszechne jest występowanie ciekłej wody pod grubymi pokrywami lodowymi bowiem ciepło planety sprawia, że lód topi się w miejscu styku ze skorupą Ziemi.
W artykule opublikowanym w ubiegłym roku w periodyku Science naukowcy poinformowali, że odkryli podobne zjawisko na Marsie. Badacze twierdzą, że obserwacje radarowe pozwoliły na odkrycie dowodów obecności wody w stanie ciekłym u podstaw południowej czapy polarnej. Niemniej jednak artykuł z Science nie informował w jaki sposób ta ciekła woda się tam znalazła.
Mars jest znacznie zimniejszy od Ziemi, zatem niejasne jakiego typu środowisko byłoby potrzebne, aby lód stopił się u podstawy czapy polarnej. Choć wcześniejsze badania analizowały czy woda w stanie ciekłym może występować u podstawy czap polarnych Marsa, nikt jeszcze nie przyglądał się tej konkretnej lokalizacji, w której – jak twierdzili autorzy artykułu w Science – wykryto dowody na obecność wody.
“Stwierdziliśmy, że jest sporo możliwości stwierdzenia czy [woda w stanie ciekłym] jest tak rzeczywistości, jakiego rodzaju środowisko byłoby niezbędne do stopienia lodu, jakiego rzędu temperatury są niezbędne, jakiego rodzaju procesy geologiczne. W normalnych warunkach, powinno być tam po prostu zbyt zimno” mówi Sori.
Autorzy nowego artykułu założyli najpierw, że wykrycie wody w stanie ciekłym pod czapą polarną jest prawidłowe i zajęli się opracowaniem parametrów niezbędnych do istnienia tam wody w stanie ciekły,. Badacze stworzyli fizyczny model Marsa, aby zrozumieć jak dużo ciepła pochodzi z wnętrza planety i czy może u podstaw czapy być wystarczająco dużo soli, aby stopić lód. Sól znacząco obniża punkt topnienia lodu, zatem założono, że sól mogła doprowadzić do stopienia podstawy czapy polarnej.
Model wskazał, że sama sól nie podniesie wystarczająco temperatury, aby móc doprowadzić do stopienia lodu. Zamiast tego autorzy proponują, że z wnętrza Marsa musi docierać więcej ciepła.
Jednym z możliwych źródeł ciepła byłaby aktywność wulkaniczna pod powierzchnią planety. Autorzy badania twierdzą, że magma z głębokiego wnętrza planety wzniosła się ku powierzchni niczym w erupcji wulkanicznej, ale utknęła w komorze magmowej pod powierzchnią. Gdy komora magmowa ochładzała się, uwalniała ciepło, które stopiło lód u podstawy pokrywy lodowej. Komora magmowa wciąż dostarcza ciepło do czapy polarnej utrzymując w ten sposób zbiornik wody ciekłej także i obecnie.
Kwestia aktywności wulkanicznej na Marsie nie jest niczym nowym – istnieje wiele dowodów na procesy wulkaniczne na powierzchni planety. Jednak większość z obiektów pochodzenia wulkanicznego na Marsie powstała miliony lat temu, przez co naukowcy uważają, że aktywność wulkaniczna pod i na powierzchni planety ustała dawno temu.
Nowe badania jednak zakładają, że pod powierzchnią aktywność wulkaniczna mogła zakończyć się stosunkowo niedawno. I jeżeli procesy wulkaniczne pod powierzchnia zachodziły jeszcze kilkaset tysięcy lat temu, istnieje możliwość, że zachodzą tam i teraz.
“To by wskazywało, że wciąż trwają procesy powstawania komór magmowych we wnętrzu Marsa i nie jest on takim zimnym i na swój sposób martwym miejscem, przynajmniej wewnętrznie” mówi Bramson.
Jack Holt, profesor w Lunar and Planetary Laboratory na University of Arizona mówi, że pytanie o to jak woda może istnieć pod południową czapą polarną na Marsie pojawiło się w jego głowie natychmiast po opublikowaniu artykułu Science, a nowy artykuł nakłada ważne ograniczenie na możliwość występowania tam wody.
“Wydaje mi się, że tego typu modelowanie i analiza to świetny pomysł, bo tę wodę trzeba jakoś wytłumaczyć, jeżeli ona tam faktycznie jest. Jest to zatem krytyczny element układanki” mówi Holt. “Artykuł z Science pozostawiał tę kwestię w zawieszeniu. Tam może być woda, ale należy wyjaśnić jej istnienie, a autorzy tego artykułu naprawdę wykonali dobrą robotę określając co jest konieczne, aby woda tam istniała oraz stwierdzając, że sama sól do tego nie wystarczy”.
Źródło: AGU
Artykuł naukowy: https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com ... 18GL080985
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/12/c ... lkaniczne/
Załączniki
Czy pod powierzchnią Marsa wciąż zachodzą procesy wulkaniczne.jpg
Czy pod powierzchnią Marsa wciąż zachodzą procesy wulkaniczne2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17356
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Instrument HP3 z polskim Kretem postawiony na powierzchni Marsa
2019-02-13
Sonda InSIght, która od listopada znajduje się na Marsie, postawiła swój drugi instrument naukowy na powierzchni planety. 12 lutego z powodzeniem tuż obok sejsmometru umieszczono próbnik ciepła HP3 z polskim mechanizmem, który umożliwi wbicie się instrumentowi na głębokość do 5 metrów.
InSight to pierwsza w historii misja kosmiczna, poświęcona całkowicie badaniom wnętrza innej planety. Lądownik został wyposażony w dwa instrumenty przeznaczone do badania bezpośrednio z powierzchni planety.
Niedawno informowaliśmy o udanym umieszczeniu kopuły ochronnej na sejsmometrze SEIS. Zadaniem instrumentu będzie pomiar drgań wywoływanych przez aktywność wewnętrzną planety oraz uderzenia meteorytów. Dzięki urządzeniu dowiemy się więcej o strukturze wewnętrznej planety.
Drugi instrument naukowy, który właśnie został postawiony na marsjańskim gruncie to Heat Probe (HP3). Jest to próbnik, który zmierzy przepływy ciepła pochodzącego z wnętrza planety. Urządzenie zostało wyposażone w pneumatyczny penetrator geologiczny, który został zaprojektowany i zbudowany przez polską firmę Astronika, we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, Instytutem Lotnictwa, Instytutem Spawalnictwa, Politechniką Łódzką i Politechniką Warszawską.
Zobacz więcej informacji o misji
Źródło: NASA/JPL
Więcej informacji:
• oficjalna strona misji

Na zdjęciu: Instrument HP3 umieszczony obok sejsmometru SEIS. Zdjęcie wykonano 12 lutego 2019 roku. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/in ... chni-marsa
Załączniki
Instrument HP3 z polskim Kretem postawiony na powierzchni Marsa.jpg
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wiadomości astronomiczne z internetu”