Wiadomości astronomiczne z internetu

Ciekawostki i postępy w dziedzinie astronomii
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

W kosmosie wykryto źródło sygnału radiowego o nieznanym pochodzeniu
Autor: M@tis (25 Listopad, 2020)

Naukowcy z McGill University w Kanadzie uzyskali nowe dane, które przekonująco dowodzą, że źródłem niektórych szybkich rozbłysków radiowych (FRB) są specjalne typy gwiazd neutronowych - magnetary. Szybkie rozbłyski radiowe to wybuchy emisji radiowej nieznanego pochodzenia, które trwają zwykle ułamek sekundy, ale towarzyszy mu wyzwolenie ogromnych ilości energii.
Astronomowie odkryli niezwykle intensywny rozbłysk radiowy pochodzący z magnetara znajdującego się w Drodze Mlecznej. Intensywność rozbłysku radiowego była trzy tysiące razy większa niż jakiegokolwiek dotychczas zmierzonego magnetara. Naukowcy obliczyli, że taki wybuch, gdyby miał miejsce w innej galaktyce, nie różniłby się od niektórych FRB, co potwierdza wersję, że potężne rozbłyski radiowe są generowane przez gwiazdy neutronowe o niezwykle silnych polach magnetycznych.
Jednak pozostaje niejasne, czy magnetary są odpowiedzialne za pochodzenie wszystkich FRB. Niektóre rozbłyski radiowe są na to zbyt intensywne, ale naukowcy uważają, że mogą je generować młodsze, bardziej aktywne magnetary.
Szybki impuls radiowy trwa kilka milisekund i towarzyszy mu uwolnienie w kosmos ogromnej ilości energii - takiej jaką Słońce wypromieniowuje do kilkudziesięciu tysięcy lat. Większość badaczy zakłada, że zjawisko to ma naturalne przyczyny, na przykład wybuchy supernowych, zderzenia gwiazd neutronowych, aktywne czarne dziury lub magnetary. Istnieje jednak egzotyczna hipoteza łącząca FRB z zaawansowanymi technologicznie cywilizacjami. W tym kontekście mogą to być na przykład ślady po wykorzystaniu jakiegoś napędu dla statkó kosmicznych.
Źródło: 123rf.com
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-ko ... adiowego-o
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/w- ... ochodzeniu
Załączniki
W kosmosie wykryto źródło sygnału radiowego o nieznanym pochodzeniu.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Kosmos nie służy zdrowiu. Przez mitochondria
2020-11-25. Grzegorz Jasiński
Kosmos nie jest dla ludzi naturalnym środowiskiem i trudno się dziwić, że przebywanie w warunkach nieważkości i zwiększonego promieniowania może prowadzić do problemów ze zdrowiem. Czasopismo "Cell" opublikowało właśnie serię prac naukowych poświęconych wpływowi misji kosmicznej na organizmy ludzi i zwierząt. Można się z nich dowiedzieć między innymi, że przyczyną zgłaszanych przez astronautów problemów ze zdrowiem mogą być kłopoty z pracą centrów enegetycznych komórek, mitochondriów. Problemy takiej natury potwierdzają też badania prowadzone na myszach.
Wśród konsekwencji długich misji kosmicznych, obserwowanych u ich uczestników szczególnie często zwraca się uwagę na spadek gęstości kości, utratę masy mięśniowej, kłopoty z układem immunologicznym i wzrokiem, problemy z pracą serca i wątroby. Zadaliśmy sobie pytanie, czy istnieje jakiś uniwersalny mechanizm, który mógłby to wyjaśnić. Okazało się, że za każdym razem pojawiały się problemy z pracą mitochondriów i to one sprawiały, że wszystko wymyka się spod kontroli - mówi Afshin Beheshti z NASA Ames Research Center.
Takie wnioski to wynik analizy licznych danych, pochodzących z testów na zwierzętach, eksperymentu NASA Twin Study z udziałem braci bliźniaków Scotta i Marka Kellych, z których pierwszy spędził blisko rok na orbicie, wreszcie badań próbek pobranych od 59 innych astronautów. Dane te pokazywały różne aspekty wpływu nieważkości i promieniowania na budowę, genom i przemianę materii tkanek i komórek. Najpierw porównaliśmy próbki różnych tkanek myszy, które były na orbicie w ramach dwóch misji. Okazało się, że konsekwentnie pojawiały się w nich oznaki nieprawidłowego działania mitochondriów, tak było w przypadku wątroby czy oczu, postanowiliśmy się bliżej temu przyjrzeć - mówi Beheshti.

W oparciu o wyniki badań myszy sprawdzano, czy podobny mechanizm może mieć znaczenie w przypadku tkanek i komórek ludzi. Wyniki NASA Twins Study pokazały istotne zmiany aktywności mitochondriów, które mogły tłumaczyć choćby nieprawidłowości pracy układu immunologicznego u Scotta Kelly'ego. Podobne efekty przyniosła analiza próbek pobranych od innych astronautów.
Te wyniki były dla nas całkowitym zaskoczeniem, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że mitochondria mogą być tak ważne, w ogóle nie braliśmy ich pod uwagę - dodaje Beheshti. Po pewnym czasie okazało się, że nieprawidłowości pracy tych centrów energetycznych mogą przyczyniać się także do obserwowanych u astronautów zaburzeń rytmu dobowego, a nawet dość typowych problemów układu sercowo-naczyniowego.
Odkrycie może mieć istotne znaczenie, bo nieprawidłowości w pracy mitochondriów można korygować z pomocą wielu znanych i dobrze już sprawdzonych leków. To zwiększa szanse na łagodzenie niektórych kosmicznych problemów zdrowotnych. Z pewnością wkrótce na orbitę wyruszą myszy, z których pomocą te leki będą testowane w warunkach kosmicznych.
Opracowanie:
Magdalena Partyła
Mark i Scott Kelly (po prawej) podczas wywiadu przed rozpoczęciem NASA Twins Study /NASA/Robert Markowitz /Materiały prasowe
Źródło: RMF
https://www.rmf24.pl/nauka/news-kosmos- ... Id,4877234
Załączniki
Kosmos nie służy zdrowiu. Przez mitochondria.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

„6EQUJ5” - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca
2020-11-25. Radek Kosarzycki
No i co? Nie wszystko stracone. Sygnał Wow! wcale nie musiał mieć prozaicznego pochodzenia. Jest jeszcze nadzieja dla tych, którzy twierdzili, że z pewnością był to sygnał wysłany w kosmos przez przedstawicieli obcych cywilizacji.
W 1977 r. radioteleskop Big Ear Radio Telescope nasłuchujący szumu z przestrzeni kosmicznej zarejestrował silny, 72-sekundowy sygnał, którego źródło znajdowało się gdzieś w gwiazdozbiorze Strzelca.
Przeglądający później zapisy z obserwacji, astronom Jerry Eman zdziwiony osobliwym sygnałem zakreślił go na wydruku i obok napisał „Wow!” - stąd i nazwa całego sygnału. Wielkie ucho właśnie na coś takiego czekało. Cały program obserwacyjny prowadzony był w ramach projektu poszukiwania pozaziemskiej inteligencji (SETI).
Jak szukać życia inteligentnego w kosmosie?

Astronomowie od początku zakładali, że jeżeli jakaś pozaziemska cywilizacja chciałaby nawiązać kontakt z inną nieznaną cywilizacją, to wykorzysta do tego najbardziej uniwersalny sygnał we wszechświecie. Z tego też powodu nasłuch kosmosu prowadzono na częstotliwości 1420 MHz, czyli w linii wodoru, najpowszechniej występującego we wszechświecie pierwiastka.
Tuż po odkryciu w kierunku źródła skierowano wiele innych teleskopów w celu wykonania dodatkowych obserwacji. Okazało się jednak, że sygnał nigdy więcej się nie powtórzył. Fakt, że sygnał pojawił się raz, jeszcze bardziej pobudził wyobraźnię zarówno naukowców, jak i opinii publicznej. Kolejni badacze zastanawiali się, kto mógł nas uraczyć takim sygnałem, który jak dotąd stanowi najlepszy przykład sygnału, którego spodziewalibyśmy się, poszukując sygnałów od obcej cywilizacji.
Co? To tylko głupie komety?
Kilka lat temu astronomowie postanowili zniszczyć „wielką tajemnicę” i opublikowali artykuł naukowy wskazujący na to, że sygnał najprawdopodobniej pochodzi od komet, które przelatywały przez pole widzenia radioteleskopu w czasie obserwacji. Komety, jak wiemy, składają się w dużej części z lodu wodnego, czyli sygnał w linii wodoru jak najbardziej tutaj pasuje.
Osoby, które cieszyły się z takiego rozwiązania wieloletniej zagadki, pewnie można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak w wielu gdzieś tam tliła się nadzieja, że sygnał został wyemitowany przez obcą cywilizację.
A może jednak obca cywilizacja?
Alberto Caballero, astronom amator, analizując kierunek, z którego dotarł na Ziemię sygnał wow!, doszedł do wniosku, że wciąż może istnieć inne rozwiązanie. Okazało się, że ów silny sygnał radiowy przyszedł do nas z kierunku, w którym można dostrzec gwiazdę podobną do Słońca.
Dlaczego astronomowie mieliby nie znaleźć owej gwiazdy, ale jakiś amator mógłby? Odpowiedź jest bardziej niż prosta. Caballero wykorzystał do swoich poszukiwań najnowsze dane obserwacyjne zebrane przez sondę Gaia, która kataloguje położenie 1,3 mld gwiazd w Drodze Mlecznej. To właśnie w tych nowych danych odkryto gwiazdę, która znajduje się mniej więcej tam, skąd przyleciał do nas tajemniczy sygnał. 2MASS 19281982-2640123 to gwiazda podobna do Słońca pod względem temperatury, rozmiarów i jasności. Jej odległość od Ziemi to 1800 lat świetlnych.
Przyglądając się procesowi odkrywania planet krążących wokół innych gwiazd można założyć, że znacząca większość gwiazd w naszej galaktyce ma własne planety. Jeżeli gwiazda odkryta przez Caballero ma planety skaliste… cóż, wyobraźnia może zacząć szaleć.
Powyższe odkrycie tak naprawdę nie wskazuje na nic, ale jednocześnie jest to bardzo interesujący element poszukiwania źródła sygnału wow! – najlepszego kandydata na sygnał od obcej cywilizacji. Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby w stronę nowo odkrytej gwiazdy zwrócili swoje oczy zarówno poszukiwacze planet pozasłonecznych, jak i radioastronomowie.
Radioteleskop Big Ear nie był zbyt urodziwy. Teraz w tym samym miejscu jest pole golfowe
Sonda Gaia

https://spidersweb.pl/2020/11/sygnal-wow-nowy-trop.html
Załączniki
6EQUJ5 - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca.jpg
6EQUJ5 - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca2.jpg
6EQUJ5 - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca3.jpg
6EQUJ5 - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca4.jpg
6EQUJ5 - to może być wiadomość od obcych z innej planety. Mają gwiazdę podobną do naszego słońca5.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

W 1670 r. na niebie pojawiła się nowa gwiazda. Zniknęła rok później. Do dziś nie wiadomo, czym była
2020-11-25. Radek Kosarzycki
W 1670 r. na nocnym niebie w gwiazdozbiorze Liska rozbłysła nowa gwiazda. W ciągu kolejnych kilku miesięcy jasnością zrównała się z Gwiazdą Polarną, a następnie zaczęła ciemnieć, aby zniknąć całkowicie po roku. Teraz naukowcy dowiedzieli się o niej czegoś zaskakującego.
CK Vulpeculae przez lata według naukowców była pierwszą zaobserwowaną na niebie eksplozją nową. Do takiej eksplozji dochodzi w układach podwójnych składających się z gwiazdy podobnej do Słońca i z białego karła. Oba obiekty krążą w nich bardzo blisko siebie, przez co bardzo gęsty biały karzeł (będący pozostałością po gwieździe podobnej do Słońca) odziera swoją towarzyszkę z materii i eksploduje po osiągnięciu pewnej określonej masy.
Czy to aby na pewno nowa?
Mimo tego, że do eksplozji doszło 350 lat temu, to obiekt ten fascynuje astronomów po dziś dzień. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się także kilka innych teorii tłumaczących eksplozję. Według jednych badaczy mogło to w rzeczywistości być zderzenie dwóch normalnych gwiazd, a według drugich połączenie brązowego karła z białym karłem.
Nawet odległość się nie zgadza
Teraz do zagadki tej tajemniczej eksplozji astronomowie pracujący w Obserwatorium Gemini dorzucili jeszcze element. Okazało się bowiem, że ów obiekt znajduje się pięć razy dalej niż nam się zdawało, a tym samym tempo rozszerzania się jego otoczki gazowej wskazuje, że gaz ucieka z miejsca eksplozji z prędkością aż 7 mln km/h - dużo większą niż zakładano.
Po zmierzeniu prędkości rozszerzania się otoczki gazowej badacze ustalili, że CK Vulpeculae znajduje się aż 10 000 lat świetlnych od Ziemi, a nie 2000, jak uważano dotychczas.
Problem w tym, że gdyby do eksplozji nowej doszło tak daleko od Ziemi, nie byłaby ona tak jasna na nocnym niebie. Aby osiągnąć jasność Gwiazdy Polarnej na niebie, obiekt znajdujący się 10 000 lat świetlnych od Ziemi musiał uwolnić znacznie więcej energii niż typowa eksplozja nowa.
Co jest jaśniejsze od nowej? Oczywiście supernowa. Problem jednak w tym, że jak na supernową to eksplozja była zbyt słaba. Paradoksalnie jasność CK Vulpeculae znajduje się w połowie drogi między nową a supernową. Eksplozje uwalniające tyle energii są bardzo rzadkie w Drodze Mlecznej i na razie nie wiadomo, co do nich prowadzi. Można zatem stwierdzić, że 350 lat po odkryciu nadal nie wiadomo co oglądali na niebie astronomowie.
Wszyscy wiedzą czym CK Vulpeculae nie jest, jednak nikt nie wie, czym ona jest
– podsumowuje Nye Evans z Uniwersytetu Keele w Wielkiej Brytanii, jeden z autorów odkrycia.
CK Vulpeculae

CosmoView Episode 14: Blast from the Past



https://spidersweb.pl/2020/11/ck-vulpec ... aleko.html
Załączniki
W 1670 r. na niebie pojawiła się nowa gwiazda. Zniknęła rok później. Do dziś nie wiadomo, czym była.jpg
W 1670 r. na niebie pojawiła się nowa gwiazda. Zniknęła rok później. Do dziś nie wiadomo, czym była2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Inspektorat Uzbrojenia zamawia zestawy zakłócania nawigacji satelitarnej
2020-11-26. Juliusz Sabak.
Inspektorat Uzbrojenia przystąpił do zakupu zestawów do zakłócania systemów nawigacji satelitarnej o kryptonimie Heliotrop. Postępowanie będzie realizowane w ramach zawartej w Ustawie Prawo Zamówień Publicznych procedury negocjacji z wybranymi oferentami spełniającymi wymagania i warunki zawarte w ogłoszeniu. Szczegółowe dane systemu nie są jawne - co znaczy, że wymagania zostaną przekazane zakwalifikowanym podmiotom. Termin składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu upływa 15 stycznia 2021 roku.
Program dotyczy pozyskania 18 kompletnych zestawów Heliotrop, służących do zakłócania sygnału systemów globalnej nawigacji satelitarnej (GNSS): GPS, GLONASS, Galileo i Compass (czyli chińskiego Beidou). Szczegółowe dane nie zostały podane do wiadomości, ale z realizowanego w 2018 roku dialogu technicznego w tym temacie wynika, że pojedynczy zestaw to samodzielny sprzęt przenośno-przewoźny umożliwiający generowanie sygnału zakłócającego systemy nawigacji satelitarnej dookólnie i/lub sektorowo. Szczegóły dotyczące przedmiotu zamówienia określone będą w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ), która zostanie przekazana wykonawcom zaproszonym do składania ofert wstępnych.
Jeśli chodzi o ocenę ofert, to wybrana będzie najkorzystniejsza ekonomicznie spośród spełniających pozostałe wymagania zawarte w SIWZ. Kryteria oceny to w 90% cena, a w 10% - okres gwarancji. Planowany termin realizacji zamówienia to 24 miesiące od daty zawarcia umowy. Harmonogram wykonania zamówienia zostanie ustalony na etapie negocjacji.
Pozyskanie przez Siły Zbrojne RP tego typu systemów, zaliczanych do środków walki elektronicznej, wskazuje na dążenie do rozwinięcia obszarów, które dotąd pozostawały słabo zagospodarowane. Systemy nawigacji satelitarnej są szeroko stosowane w siłach zbrojnych, i stanowią istotny element w systemach zarządzania polem walki, ale również w układach naprowadzania pocisków kierowanych czy bezzałogowych maszyn latających oraz pojazdów. Tego typu systemy są szeroko stosowane na świecie, w tym przez rosyjskie formacje wspierające separatystów na wschodzie Ukrainy, a także w ramach konwojów wojskowych i rządowych (VIP).
Ilustracja: EGNOS [gsa.europa.eu]
https://www.space24.pl/inspektorat-uzbr ... telitarnej
Załączniki
Inspektorat Uzbrojenia zamawia zestawy zakłócania nawigacji satelitarnej.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]
2020-11-26. Marcin Kamassa.
Kierownictwo chińskiego programu kosmicznego zadbało, aby rok 2020 był dla Państwa Środka momentem zwieńczenia długich przygotowań i udowodnienia narodowych kompetencji w organizowaniu eksploracyjnych misji kosmicznych. Po rozpoczętej z Chin pod koniec lipca br. pierwszej bezzałogowej wyprawie na Marsa, szybko przyszedł czas na lot specjalnego przeznaczenia w kierunku Księżyca - po próbki tamtejszej materii, aby je dostarczyć jeszcze przed końcem tego roku na Ziemię. Wzorem wcześniejszych chińskich misji lunarnych, Chang'e 5 to przede wszystkim element większej całości, gdzie jej własny cel naukowo-inżynieryjny wpisuje się całkowicie w proces konsekwentnego osiągania celu długofalowego - ustanowienia trwałej chińskiej obecności i strategicznych zdolności oddziaływania w kosmosie.
Nie od dziś wiadomo, że kierunek księżycowy stanowi dla Chin ważną oś postępu badawczo-rozwojowego, projekcji narodowej potęgi oraz wzrostu globalnego znaczenia na polu działalności kosmicznej. To jedna z tych ścieżek chińskiego zaangażowania, która przemierzana jest metodycznie, z konsekwencją i chłodną kalkulacją - przy odpowiednio dobieranym, coraz wyższym stopniu skomplikowania celów i specjalizacji. Podążając nią, Chiny zanotowały na przestrzeni lat wyraźny progres - unikając przy tym zbędnej nadpobudliwości i przerostu ambicji, a zachowując swoją specyficzną powściągliwość, także w informowaniu i deklarowaniu dalekosiężnych zamiarów.
Marsz ten trwa bez mała dwie dekady, a koncepcyjnie - nawet dłużej. Świat zewnętrzny w każdym razie ma okazję śledzić osiąganie związanych z tym kamieni milowych już od października 2007 roku - momentu, gdy wystartowała misja Chang'e 1 z pierwszym w historii chińskim orbiterem księżycowym. Za nią w odstępach kilkuletnich szły kolejne wyprawy i instrumenty (poza orbiterami, również lądowniki, próbniki i łaziki), których było zresztą więcej niż wskazuje na to cyfra opisująca najbardziej aktualną obecnie misję, Chang'e 5.
Druga misja orbitera Chang’e odbyła się w 2010 roku, a po niej kolejnym krokiem była wyprawa lądownika (Chang’e 3), który pojawił się na powierzchni Księżyca w 2013 roku. Z pewnym opóźnieniem natomiast, ale bez komplikacji wyruszyła misja lądownika Chang’e 4, który dokonał w styczniu 2019 roku historycznego osiągnięcia - pierwszego miękkiego lądowania na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Tej wyprawie towarzyszyło wcześniej umieszczenie w kosmosie nieopodal Srebrnego Globu (w punkcie libracyjnym L2 układu Ziemia-Księżyc) specjalnego satelity transmisyjnego Queqiao.
Etap, jakim jest misja Chang'e 5, niejako spina w całość dotychczasowe chińskie wysiłki w tym przedmiocie. Cała kampania pozostaje przy tym daleka od zakończenia - przygotowana jest już zresztą misja bliźniacza względem obecnej - Chang'e 6. Zakładając, że "piątka" zrealizuje swoje cele, Chang'e 6 "zaatakuje" podwyższoną poprzeczkę, próbując zebrać próbki z okolic bieguna południowego albo niewidocznej z Ziemi strony Księżyca.
Za tą granicą czeka z kolei już nowa, całkiem odrębna faza eksploracyjna z kilkoma osobnymi misjami (Chang'e 7 i Chang'e 8 oraz budowa zalążka stacji na powierzchni), która w linii prostej ma zapewnić know-how i warunki do przewiezienia pierwszej chińskiej załogi na Srebrny Glob. To mogłoby nastąpić już prawdopodobnie w okolicach 2030 roku - termin być może nierychły, ale uzasadniony logiką procesu, którego celem jest nie tyle samo umieszczenie załogi na Księżycu, co ustanowienie tam od razu stałej narodowej obecności. Taką natomiast zapewnią w pierwszej kolejności autonomiczne urządzenia i robotyka.
Bieżąca misja Chang'e 5 jest pod tym kątem szczególnie istotna i najbardziej skomplikowana, bowiem obejmuje całą gamę bezzałogowych modułów przeznaczonych do wykonania skomplikowanych manewrów i mniej lub bardziej samodzielnego działania także na powierzchni Księżyca. Wystrzelony 23 listopada chiński ładunek obejmuje aż cztery autonomiczne składniki: moduł serwisowy, lądownik księżycowy, system ucieczkowy i na samym końcu - moduł powrotny z zasobnikiem próbek docelowo zebranych na Księżycu.
Uzyskanie frakcji księżycowego regolitu jest tutaj wskazywane jako nadrzędny cel inżynieryjny bieżącej misji i swego rodzaju historyczne przedsięwzięcie, którego nie podejmowano od samego schyłku "złotej ery" lotów księżycowych. Ostatni taki znany przypadek nastąpił w 1976 roku przy okazji radzieckiej misji Łuna-24; przewieziono wówczas na Ziemię blisko 170 gramów materii ze Srebrnego Globu.
Idąca po blisko 45 latach w te same ślady misja Chang'e 5 ma już niebawem pochwycić około 2 kg księżycowych próbek. Dwojakim sposobem - część ma pochodzić z odwiertu dokonywanego na głębokość do 2 metrów, a reszta będzie pobierana z materiału powierzchniowego. Jeżeli misja się powiedzie, Chiny staną się trzecim państwem świata - po Stanach Zjednoczonych i Związku Radzieckim, które będzie miało na koncie takie dokonanie.
Docelowym miejscem zbierania próbek z powierzchni Księżyca przez chiński lądownik ma być obszar Mons Rümker w rejonie Oceanu Burz – rozległego "morza" księżycowego na zachodnim krańcu widocznej z Ziemi strony Srebrnego Globu. W momencie powstawania tego artykułu, od rozpoczęcia tego etapu dzieli nas jeszcze co najmniej tydzień. Aktualnie statek misji nie zakończył jeszcze swojego wstępnego, obliczonego na 5 dni trwania, transferu w kierunku orbity Księżyca (po udanym starcie przeprowadzonym z użyciem rakiet Chang Zheng-5 w terminie 23 listopada o 21:30 czasu polskiego). Manewr wejścia na orbitę wokółksiężycową przewidziano z kolei na 28 listopada.
Cały zestaw misji o masie ponad 8 ton - statek Chang’e 5 obejmujący orbiter, lądownik, stopień ucieczkowy i kapsułę powrotną - będzie początkowo znajdował się na niskiej bazowej orbicie wokółksiężycowej na wysokości 200 km. Lądownik osiądzie na powierzchni prawdopodobnie już 29 listopada br., czyli dzień po wejściu całego systemu na orbitę wokół Księżyca. Lądownik po odłączeniu się od orbitera zabierze ze sobą moduł startowy, w którym umieszczone zostaną próbki z powierzchni.
Lądownik spocznie na powierzchni Księżyca dzień po lokalnym wschodzie Słońca (na początku dnia księżycowego, który trwa 14 dni). Operacja pobrania próbek powinna potrwać nie dłużej niż dwa ziemskie dni. Pośpiech jest uzasadniony, gdyż lądownik nie jest przystosowany do przetrwania nocy księżycowej. Celem jest co prawda zgromadzenie co najmniej 2 kg materiału badawczego, niemniej jednak misja ma dysponować potencjałem przewiezienia nawet 4 kg. Gdy ten etap dobiegnie już końca i materia znajdzie się w zasobniku, całość zostanie umieszczona w segmencie ucieczkowym, by wznieść się wraz z nim (w ściśle określonym momencie) z powrotem na orbitę wokół Księżyca.
Stopień ten wykona następnie manewr transferowy, by spotkać się z orbiterem krążącym na orbicie bazowej. Jeżeli dokowanie się powiedzie, materiał zostanie automatycznie przekierowany do specjalnej kapsuły powrotnej, która po odłączeniu się poleci bezpośrednio na Ziemię. Zanim to jednak nastąpi, orbiter pozostanie na orbicie wokół Księżyca jeszcze przez 10 dni. Do tego czasu dodać można 5 dni, które będą potrzebne na wykonanie lotu powrotnego na Błękitną Planetę.
Na finalnym etapie - gdy orbiter wejdzie już w atmosferę Ziemi, na wysokości 5000 km kapsuła powrotna oddzieli się od niego, by dotrzeć bezpiecznie do miejsca przeznaczenia. Podejście do spotkania z Ziemią będzie przy tym miało specyficzny przebieg (Skip Reentry lub Boost-Glide) - co znaczy, że kapsuła nie wyląduje od razu, zamiast tego wchodząc najpierw pod mocno ostrym kątem w górne partie atmosfery, by zaraz potem odbić ponownie w górę dla wytracenia prędkości (z pułapu ok. 60 km). W wyniku tego kapsuła sięgnie na moment wysokość 140 km i dopiero wówczas opadnie już po paraboli bezpośrednio na Ziemię.
Manewr taki pozwoli na odpowiednie zmniejszenie przeciążeń i stresu termicznego związanego nieuchronnie z przechodzeniem przez gęstsze warstwy atmosfery Ziemi. Inżynierowie chińskiego programu księżycowego przetestowali już zresztą taki schemat powrotu podczas misji próbnej Chang’e 5-T1 z 2014 roku.
Dotychczasowy postęp chińskiego programu księżycowego może imponować. Kolejne jego wyprawy rozgrywały się dotąd pomyślnie, ze stopniowym odchodzeniem od schematu podążania szlakiem technologicznym wytyczonym przez dwa zimnowojenne supermocarstwa, na rzecz własnej inicjatywy rozwojowej i samodzielnego przecierania ścieżek. Potwierdziły to historyczne dokonania misji Chang'e 4 - wiele wskazuje na to, że tendencja ta zostanie przez Chiny utrzymana.
Ilustracja: CASC [spacechina.com]

Schemat realizacji misji Chang’e 5. Ilustracja: Planetary Society [planetary.org]

Ilustracja: CNSA [cnsa.gov.cn]

Ilustracja: CNSA [cnsa.gov.cn]

Schemat manewru Skip Reentry. Ilustracja: Wikipedia/Clem Tillier [CC BY-SA 2.5]
Źródło: Space24.

https://www.space24.pl/ksiezycowy-posla ... -komentarz
Załączniki
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ].jpg
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]2.jpg
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]3.jpg
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]4.jpg
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]5.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Co tu się wydarzyło? W zderzeniu dwóch galaktyk jedna straciła całą ciemną materię
2020-11-26. Radek Kosarzycki
Kilka lat temu astronomowie odkryli galaktykę, w której – o dziwo – prawie wcale nie ma ciemnej materii. Teraz już wiadomo, co się tam stało.
W 2018 r. astronomowie obserwujący przestrzeń kosmiczną za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a odkryli nietypową galaktykę. Aktualna wiedza astronomiczna wskazuje, że galaktyki utrzymywane są w całości przez niewidzialną i niemierzalną ciemną materię. NGC 1052-DF4 to jednak galaktyka, w której owej ciemnej materii nie ma.
Dokładna analiza promieniowania emitowanego przez galaktykę oraz rozłożenia w przestrzeni otaczających ją gromad kulistych pozwoliła ustalić, co się stało z brakującą ciemną materią.
A więc jednak - galaktyczne prześladowanie
Jak to zazwyczaj w przestrzeni kosmicznej bywa, za wszystko odpowiedzialna jest masywniejsza towarzyszka, galaktyka NGC 1035, która blisko przechodząc koło naszej galaktyki, bezczelnie odarła ją z ciemnej materii, przez co NGC 1052-DF4 ulega właśnie stopniowemu rozpadowi.
Oddalona od nas o 45 mln lat świetlnych „naga” galaktyka padła ofiarą masywnej galaktyki, która niebezpiecznie się do niej zbliżyła. Ciemna materia została grawitacyjnie wyrwana z galaktyki. Badacze przypuszczają, że gwiazdy z opóźnieniem, ale zrobią to samo za jakiś czas.
Gwiazdy powiedzą ci prawdę
Dzięki 10,4-metrowemu teleskopowi Gran Telescopio Canarias (GTC) astronomowie przyjrzeli się gromadom kulistym składającym się z tysięcy gwiazd, otaczającym rzeczoną galaktykę. Ich rozmieszczenie wokół galaktyki wskazuje, że większość gromad pod wpływem grawitacji większej sąsiadki ucieka z galaktyki NGC 1052-DF4, tworząc charakterystyczne strumienie gwiazd oddalających się od galaktyki macierzystej.
Takie strumienie gwiazd oraz brak ciemnej materii wskazują, jak wyglądał cały proces. Najpierw grawitacji drugiej galaktyki poddała się ciemna materia, która niejako pociągnęła za sobą gwiazdy i gromady gwiazd najbardziej oddalone od centrum galaktyki. Póki co jej środek wygląda na nietknięty, ale ok. 7 procent gwiazd już z niej ucieka.
Nie ma co się oszukiwać, dla NGC1052-DF4 nie ma już ucieczki. Prędzej czy później zostanie po prostu rozszarpana i wchłonięta przez NGC 1035. Trudno, nikt szczególnie za nią nie będzie tęsknił. Astronomowie z kolei cieszą się, że udało się wyjaśnić zaskakujący brak ciemnej materii, który przyprawiał ich o ból głowy. Jakby nie patrzeć, odkrycie galaktyki, w której nie ma ciemnej materii, nastręczało teoretykom poważnych trudności w wyjaśnieniu procesu powstawania i ewolucji galaktyk. Teraz z kolei wiadomo, że dotychczasowy model ciemnej materii nadal się sprawdza i nie jest zagrożony. Uff.
Obszar wokół galaktyki NGC 1052-DF4
https://spidersweb.pl/2020/11/galaktyka ... terii.html
Załączniki
Co tu się wydarzyło W zderzeniu dwóch galaktyk jedna straciła całą ciemną materię.jpg
Co tu się wydarzyło W zderzeniu dwóch galaktyk jedna straciła całą ciemną materię2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa?
2020-11-26. Radek Kosarzycki
Aktualna zmiana administracji w Stanach Zjednoczonych sprawia, że jak na razie nie wiemy, czy plany załogowych misji księżycowych, a z czasem i marsjańskich, w ogóle pozostają w mocy. Mimo to naukowcy sprawdzają, jakimi cechami powinni się legitymować idealni astronauci. Wyniki wyraźnie wskazują, kto raczej na Czerwoną Planetę nie poleci.
W 2018 r. badacze z Western University przeprowadzili w Omanie analogową misję kosmiczną AMADEE-18. W ramach misji grupa uczestników spędziła cztery tygodnie w symulowanej bazie marsjańskiej na pustyni. Przed rozpoczęciem, w trakcie i po misji wszyscy „analogowi astronauci” wypełniali ankiety, w których oceniali poziom konfliktów w załodze, wydajność zespołu i poziom stresu. Po zakończeniu misji każdy uczestnik został poproszony o szczegółową ocenę wydajności i zachowania pozostałych uczestników misji.
Na podstawie badań naukowcy sprawdzali, które cechy uczestników misji wpływają negatywnie, a które pozytywnie na samopoczucie i koncentrację potencjalnych astronautów w trakcie wielomiesięcznej misji kosmicznej. Jakby nie patrzeć hipotetyczny lot na Marsa i z powrotem to wycieczka trwająca 2,5 roku, z czego spora część (lot) będzie odbywała się w zamkniętym, stosunkowo niewielkim statku kosmicznym.
Okazało się, że najważniejszą cechą jest sumienność w pracy.
Koncentracja na pracy skutecznie eliminuje wszystkie sytuacje konfliktowe. Według badaczy nawet uczciwość, skromność czy otwartość, cechy niezwykle istotne we wszelkich interakcjach społecznych, nie liczą się tak bardzo jak sumienność.
Można to zrozumieć, wszak nawet jeżeli pojawią się jakieś sytuacje konfliktowe, to poczucie obowiązku nakazujące wrócić do pracy sprawia, że sytuacja szybko się rozładowuje w obliczu „ważniejszych obowiązków zawodowych”.
Taki wniosek oznacza jednocześnie, że podczas planowania długotrwałej misji kosmicznej, kluczowym elementem powinno być stworzenie szczegółowego harmonogramu pracy dla każdego członka załogi na cały czas trwania misji. Zapewnienie odpowiedniej liczby obowiązków zawodowych może pomóc załodze dotrzeć nawet na Marsa w zgodzie i we względnym zdrowiu psychicznym.
Naukowcy zaznaczają tutaj także, że zajęcia powinny być tak stworzone, aby członkowie załogi statku kosmicznego musieli wydajnie komunikować się między sobą. Praca zespołowa powinna stanowić podstawę wszystkich aktywności na pokładzie statku oraz na planecie docelowej.
Kto nie poleci na Marsa?
Przede wszystkim społeczne obiboki, tzn. osoby, które podczas pracy zespołowej przejawiają tendencję do robienia mniej, niż robiłyby gdyby były same. Osoby tego typu mogą bowiem wywierać niekorzystny wpływ na całą resztę załogi. Oprócz nich niepożądane są także osoby o negatywnym nastawieniu i konfliktowe, ale to rozumie się samo przez się.
Tutaj badacze zauważają, że nie wszystkie rodzaje konfliktu są złe. Jeżeli uczestnicy misji prowadzą dyskusje nad różnymi sposobami rozwiązania danego problemu, to taka dyskusja pozwala skorzystać z wiedzy wielu członków zespołu zamiast jednego. Problem pojawia się dopiero, kiedy pojawiają się argumenty ad personam.
AMADEE-18 to tylko cztery tygodnie
To jedno z ograniczeń tego programu badawczego. Żadna misja marsjańska nie będzie trwała tylko 4 tygodni. Nie wiadomo, w jaki sposób potoczyłyby się losy załogi, gdyby trzeba było 4 tygodnie zamienić na 2-3 lata. Dlatego też badacze podkreślają, że kluczowe jest, aby członkowie załogi bardzo dobrze się znali jeszcze przed rozpoczęciem misji. Przenoszenie etapu „docierania się” na etap lotu to prosty przepis na poważne problemy w trakcie misji, kiedy stres może negatywnie wpływać na wydajność zespołu i trzymanie nerwów na wodzy.
Historia zna wiele przypadków, gdy źle dobrana załoga powodowała sytuacje konfliktowe na pokładzie.
Takie problemy pojawiały się nawet podczas kilkudniowych misji. Gdyby takie załogi wysłać w podróż na Marsa, to do planety najprawdopodobniej dotarłby jedynie statek będący miejscem zbrodni.
Apollo 7
Pierwszym przykładem może być chociażby misja Apollo 7, w której trójka astronautów miała jedynie okrążyć Ziemię. Jeszcze przed startem toczone były liczne spory o to, czy w ogóle statek i załoga gotowi są do lotu, o to czy lot powinien być transmitowany w telewizji, o jedzenie, o niewygodne skafandry kosmiczne i wiele innych rzeczy. Dowódcą załogi w tym locie był 45-letni Wally Schirra, który i tak po misji miał zamiar odejść z NASA. Już sam ten fakt mógł bardzo negatywnie wpłynąć na jego zachowanie na pokładzie. Jakby nie patrzeć, miał już niewiele do stracenia.
Podczas misji Schirra bezustannie przypominał kontroli naziemnej, kto jest dowódcą statku i kto będzie tym samym podejmował decyzje podczas lotu. Napięcie trwało do samego lądowania. Przed wejściem w atmosferę Ziemi NASA nakazała astronautom założenie hełmów. Schirra odmówił, bowiem… chciał mieć możliwość wydmuchania nosa w chusteczkę (nabawił się kataru podczas misji).
Apollo 13
Nie lepiej było podczas słynnej misji Apollo 13. Zanim jeszcze doszło do usterki, która o mało co nie zakończyła się śmiercią całej załogi, między astronautami i kontrolą naziemną wywiązał się taki konflikt, że w pewnym momencie astronauci mieli poprosić o dzień przerwy od obowiązków pokładowych, aby rozwiązać konflikty między sobą. NASA rozważała przerwanie misji w obawie o eskalację konfliktu.
W czasach pandemii kosmos jest na Ziemi
Można śmiało stwierdzić, że w 2020 r. duża część ludzkości odczuła czym jest długotrwałe przebywanie na zamkniętej przestrzeni z tymi samymi osobami.
Ludzie przyzwyczajeni do pracy zdalnej nie odczuli szczególnie dużej zmiany. Jednak ci, którzy od lat przyzwyczajeni byli do dużo większej dynamiki, do prowadzenia rozmów ze współpracownikami w miejscu pracy, do interakcji z kolegami, znajomymi, klientami i przełożonymi, odczuwają w czasach pandemii to, co mogą odczuwać osoby zamknięte na pokładzie statku kosmicznego.
Brak możliwości wyjścia na zewnątrz i złapania oddechu, bezustanne przebywanie z tymi samymi osobami to dla wielu osób stanowią znaczące obciążenie psychiczne. Nie wiem, czy informacja o tym, że doświadczają teraz tego co astronauci lecący na Marsa, poprawi im humor. Raczej nie będę próbował.
AMADEE18 Closing Trailer

Początek misji AMADEE-18
Apollo 13
https://spidersweb.pl/2020/11/cechy-ast ... lnego.html
Załączniki
Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa.jpg
Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa2.jpg
Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa3.jpg
Uniknąć statku pełnego trupów. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby polecieć na Marsa4.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Odkryto nową formę tajemniczego fenomenu świetlnego zachodzącego w ziemskiej atmosferze
Autor: admin (2020-11-26)
Naukowcy odkryli, że zjawisko podobne do zorzy polarnej zwane STEVE ma nową postać. Chodzi o małe, zielone światła przypominające płot przebijające się przez atmosferę z prędkością 1600 km/h. STEVE to odkrycie, które wciąż jest nowe dla naukowców, a nowo ustalona jego przybliża nas do rozwiązania jego tajemnicy.
Zjawisko zwane "STEVE" i jest fenomenem atmosferycznym odkrytym po raz pierwszy dopiero w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku i w kanadyjskiej prowincji Alberta. Dziwna nazwa "Steve" została zaproponowana przez fotografa, Chrisa Ratzlaffa, na cześć bohaterów komedii "Skok przez płot" z 2006 roku, którzy coś nieznanego nazywali właśnie "STEVE".
STEVE różni się od zwykłej zorzy polarnej, ale jest stworzony ze światła i jest napędzany przez system zorzy polarnej. Znajdując te małe smugi, możemy nauczyć się czegoś fundamentalnie nowego o tym, jak można powstawać zielone światło zorzy.
W nowym badaniu opublikowanym w AGU Advances, naukowcy podzielili się swoimi odkryciami dotyczącymi nowych funkcji STEVE. Smugi mogą być ruchomymi punktami światła lub linią, a ustalenie tego dostarczy wskazówkę, która pomoże im dowiedzieć się, co powoduje to zjawisko.
Eksperci wciąż pracują nad oznaczeniem tego czym jest STEVE. Zwykle klasyfikują cechy optyczne nieba na dwie kategorie: poświaty i zorza polarna. Kiedy pojawia się poświata powietrza, atomy w atmosferze rekombinują i emitują zmagazynowaną energię w postaci światła, tworząc jasne kolory. Z drugiej strony zorza polarna jest spowodowana bombardowaniem elektronami. Wydaje się, że STEVE nie pasuje do żadnej z tych kategorii a emisje pochodzą z mechanizmów, których jeszcze w pełni nie rozumiemy.
Fioletowe światła STEVE-a są najprawdopodobniej wynikiem poruszania się jonów z prędkością naddźwiękową. Zielone smugi również poruszają się wolniej niż struktury w fioletowych emisjach, a naukowcy zakładają, że mogą być spowodowane przez turbulencje w cząstkach znajdujących się na tych wysokościach.
Źródło: kadr z Youtube
Scientists discover a double-layer STEVE light show

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkr ... atmosferze
Załączniki
Odkryto nową formę tajemniczego fenomenu świetlnego zachodzącego w ziemskiej atmosferze.jpg
Odkryto nową formę tajemniczego fenomenu świetlnego zachodzącego w ziemskiej atmosferze2.jpg
Paweł Baran
VIP
Posty: 17352
Rejestracja: 9 lut 2019, o 13:58
 Polubił: 1 time
 Polubiane: 23 times

Re: Wiadomości astronomiczne z internetu

Post autor: Paweł Baran »

Astronauta z historycznej misji kapsuły Dragon-2 pokazał Ziemię z kosmosu [FILM]
2020-11-26,
Victor Glover, jeden z astronautów, którzy 10 dni temu polecieli na Międzynarodową Stację Kosmiczną na pokładzie kapsuły Dragon od SpaceX, pokazał, jak piękne widoki rozpościerają się na Ziemię z kosmosu.
„Mój pierwszy film z kosmosu! Patrzeć na Ziemię przez okno Dragona. Skala szczegółów i bodźców sensorycznych sprawia, że ta perspektywa zapiera dech w piersi!” - napisał Glover na swoim profilu na Twitterze. Na jego filmie możemy zobaczyć wnętrze kapsuły Dragon i naszą piękną planetę z perspektywy kosmosu. Amerykański astronauta, wraz z trójką innych, rozpoczęli swoją kosmiczną podróż 15 listopada i zakończą dopiero w marcu 2021 roku.
To historyczna misja nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale również dla Victora Glovera. Supermocarstwo może teraz w każdym momencie zorganizować lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną ze swojego terytorium i w tej kwestii nie być już zależnym od Rosji. Tymczasem dla Glovera jest to osobisty sukces. Czarnoskóry astronauta jest pierwszym w historii, który spędzi na pokładzie kosmicznego domu blisko 6 miesięcy.
NASA wysłała dotychczas w kosmos ponad 300 amerykańskich astronautów, ale tylko 14 z nich było czarnoskórych. W najbliższych latach sytuacja ma się odmienić diametralnie, również w przypadku kobiet, które jako pierwsze w XXI wieku mają zdobyć Księżyc w ramach programu Artemis. Glover na co dzień jest pilotem i dowódcą w Marynarce Wojennej USA.
Szef firmy SpaceX, która zorganizowała misję, zapowiedział, że już za 2 lata ludzie będą mogli fotografować się w tle z Błękitną Planetą na pokładzie statku Starship z okolic orbity Księżyca. Jest wielce prawdopodobne, że do 2024 roku SpaceX wyśle pierwszych astronautów na Srebrny Glob.
Źródło: GeekWeek.pl/Victor Glover/Twitter / Fot. Victor Glover
View of Earth from SpaceX Crew Dragon spacecraft captured by Astronaut Victor Glover

'I Just Stay Upside Down As Much As Possible': SoCal Native Victor Glover Talks About Living In Spac


https://www.geekweek.pl/news/2020-11-26 ... mosu-film/
Załączniki
Astronauta z historycznej misji kapsuły Dragon-2 pokazał Ziemię z kosmosu [FILM].jpg
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wiadomości astronomiczne z internetu”